sobota, 22 lutego 2014

Po raz setny

Ten post jest dość wyjątkowy. Jest to setny post na tym blogu. Po raz setny opisuję tu swoje emocje. Starałam się dodawać notki codziennie, więc już ponad 100 dni nie radzę sobie ze sobą. Już od ponad stu dni nie ma Cię obok mnie. Po raz setny tęsknię, po raz setny odczuwam ból, po raz setny odczuwam samotność i po raz setny nie wiem co z tym zrobić, po raz setny chcę Ci wszystko powiedzieć i po raz setny nie mogę. STO, dla niektórych to bardzo mało, dla mnie cała wieczność. 









 Nie obiecuj mi niczego.
Najlepiej nie wypowiadaj przy mnie tego słowa. Nienawidzę obietnic.
Nie wierzę w nie.
Brak obietnic jest lepszy.
Brak obietnic nie niesie za sobą zawodu.
Brak obietnic mniej boli.










Podobno ludzie nie mogą spać kiedy się boją.
Ale przychodzi taki moment,
kiedy rzeczywistość staje się nie do zniesienia
i wtedy właśnie śpi się dużo.
Bo jak się śpi,
to nie trzeba się martwić,
nie trzeba się bać, nie trzeba podejmować decyzji..



 Krótki manifest o samotności.

Ona nie unosi się dźwiękiem.
Nie szuka poklasku.
Chlubi się ciszą.

Niekończące się spacery.
Towarzyszem nocnych rozmów
Przydrożne lampy.
pustka zimnego miasta.
I drzewa w parku.
Huśtawka co skrzypi.
I śpiące ptaki.

Wsłuchiwanie się w odgłos własnych kroków.
Niosących wyraźne echo wewnątrz pustego zziębniętego serca.

Samotność to brak zegarka.

Jedyną Jej wadą brak dotyku.
Skóry.
Włosów.
Zapachu.

[...] Człowieka...

Samotność to wielki bunt.
Przeciwko samemu sobie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz