poniedziałek, 24 marca 2014

Jakby jedynym właściwym czasem życia była przeszłość.



Siedzę w kącie pokoju zakrywam dłońmi twarz ukrywam smutek i łzy nie daje sobie już rady. Ja już nie potrafię oszukiwać się,wmawiać sobie że dam radę- nie daje wiem o tym. Chcę zniknąć,pragnę ulgi niech to będzie dzisiaj pragnę umrzeć,ja już nie wytrzymam bez Ciebie, możesz mnie ranić,deptać,poniżać i mieć gdzieś nic i tak to nie da jestem zniszczona. nie chce tu istnieć,boli mnie to i ściska nie dam rady żyć gdy wiem, że ty bawisz się dobrze,jestem nikim. Naiwna,idiotka która wierzyła ze wszystko ułoży się. teraz nie mam już nic, odchodzę





 Skończyliśmy się.
Jak każdy film,
książka,
ulubiona piosenka.
   

Skończyliśmy się. 



Proszę, możecie mnie wziąć, ja już siebie nie chcę.
Nie mam siły na zabawę w miłość.

 Nadszedł już ten czas,
abyśmy nigdy więcej się nie spotkali. 




 Będę mruczała upiorne kołysanki, świecie zaśnij wreszcie, zdrętwiej, zemdlej i nie rań więcej.


 A nocą gdy nie śpię, wychodzę choć nie chce, spojrzeć na szary świat, pachnący szarością.



















 


Czerpała z życia pełnymi garściami, 
 brała je w ramiona, przyciskała do piersi, lecz w tak chorobliwy i zachłanny sposób, że obejmowała śmierć.











 To dziwne, kiedy budzę się rano
i mam zupełnie
 inne spojrzenie na świat
 niż wczoraj 
w nocy.
 
 Śpi. Nie mam zamiaru go budzić. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek przyszło mu do głowy jak bardzo sen jest podobny do śmierci. Może gdyby to wiedział, nie spałby tyle. A może właśnie dlatego to robi.




Przecież to była przeszłość.
Nic więcej.
Stare fotografie.
Tamte ulice.
Tamten czas.
Tamte miejsca.
Tamto ciepło.
Śmiech i płacz.
Radość powitania
i smutek rozstania.

Przeszłość.

~ W niezmiennej codzienności, w tysiącach codziennych spraw.



Jakby jedynym właściwym czasem życia była przeszłość.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz